
Wzorem państw zagranicznych, również w Polsce coraz większą popularność zyskują serwisy typu BlaBlaCar, które łączą kierowców wskazujących swoją trasę i liczbę wolnych miejsc dla pasażerów oraz podróżujących, chętnych do podziału kosztów przejazdu. Pomysł wydawał się genialny w swojej prostocie. Na jego autorów padł jednak blady strach, gdy zostało zadane pytanie, którego boi się każdy: co z podatkami?
Kluczowe w ocenie sytuacji jest określenie, czy kierowca osiąga zysk materialny dzięki przyjęciu podróżnika. Regulamin BlaBlaCar.pl, najpopularniejszego portalu tego typu, mówi jasno:
Usługobiorcy
1. Serwis Usługodawcy dostępny jest dla Usługobiorców wyłącznie dla celów niekomercyjnych. W szczególności zabronione jest oferowanie lub korzystanie z Usług w celach zarobkowych lub związanych z działalnością zawodową Usługobiorców, w tym osiąganie z tytułu Podróży dochodu. Ponadto zabronione jest oferowanie do Wspólnych Przejazdów pojazdów służących wykonywaniu obowiązków pracowniczych, służbowych, zawodowych i innych, co do których przy powierzeniu Usługobiorcy pojazdu zastrzeżono, iż służy wyłącznie realizacji celów innych, niż prywatny użytek Usługobiorcy.
2. Wysokość Kosztu Podróży winna być skalkulowana w ten sposób, iż obejmuje wyłącznie udział Pasażera we wszystkich kosztach związanych z Podróżą, bez zysku dla Kierowcy lub osoby trzeciej.
(…)
4. Kierowca nie może w celach zarobkowych lub związanych z działalnością zawodową, w tym w celu osiągnięcia z tytułu Podróży dochodu świadczyć na rzecz Pasażera jakichkolwiek dodatkowych, poza Wspólnym Przejazdem usług związanych z Podróżą, zaś Pasażer nie może oczekiwać od Kierowcy ich świadczenia. Powyższe dotyczy w szczególności, choć nie wyłącznie, uzyskiwania wynagrodzenia z tytułu przewozu paczek, bagażu, czasu oczekiwania, postojów, dodatkowych przystanków, jak i zabrania innego niż Pasażer podróżnego.
W związku z tym, że proceder stawał się coraz powszechniejszy i w grę wchodziło coraz więcej „transakcji”, sprawę postanowiło zbadać Ministerstwo Finansów. To z kolei oceniło, że konieczność opodatkowania nie zachodzi z kilku powodów: przede wszystkim – jak stoi w cytowanym wyżej regulaminie – transakcja nie jest typową opłatą, a podziałem kosztów. Ze strony kierowcy sporadycznie przyjmującego pasażerów nie ma też mowy o działalności usługowej o charakterze zarobkowym. Jeśli zatem nie ma ani zysku, ani usługi, również o podatku mowy być nie może.
Z pewnością zarówno kierowcy, jak i pasażerowie odetchnęli z ulgą. Wizja rządu wyciągającego ręce po pieniądza z inicjatyw takich jak BlaBlaCar na szczęście się nie spełni. Tak długo, jak kierowcy nie otrzymują dochodu, czyli nie ma miejsce sytuacja, w której kwota przychodu jest wyższa niż koszt jego pozyskania, biorący udział w podobnych przejazdach nie muszą obawiać się podatku dochodowego.