
Siódmy największy bank świata, Barclays, zamierza wprowadzić rozpoznawanie głosu do kontaktów z klientami. Technologia nazwana biometrią głosową ma rozwiązać problem weryfikacji ich tożsamości (którą i tak można „oszukać”, dysponując odpowiednio dużą ilością danych), przy jednoczesnym usprawnieniu kontaktu konsumenta z bankiem.
Naukowcy dowodzą, że głos ludzki, podobnie jak odciski palców, obraz tęczówki lub układ krwionośny (na którym oparto m.in bankomaty oraz płatności biometryczne), jest niepowtarzalny i niemożliwy do podrobienia. Fonoskopijny profil klienta jest zestawem wielu cech charakteryzujących sam głos (ang. voiceprint) oraz to, jak się nim posługujemy. Dzięki nim identyfikacja przebiegnie pomyślnie również w przypadku niskiej jakości połączenia lub po prostu choroby. Na tej samej zasadzie system ma odrzucać najlepszych nawet naśladowców. Co ciekawe, wzór, używany do weryfikacji tożsamości za pomocą biometrii głosowej nie jest dźwiękiem, a zapisem matematycznym, który nie może być w żaden sposób odtworzony w formie dźwiękowej.
Tej technologii właśnie chce użyć Barclays do identyfikacji swoich klientów przy kontaktach z infolinią. Wszystkie przesłanki mówią, że takie rozwiązanie może nie mieć znaczących wad. Klient nie traci czasu na podawanie ciągu haseł, numerów PIN i innych identyfikatorów (których wiele osób po prostu nie pamięta), bank zaś ma pewność, że osoba po drugiej stronie słuchawki istotnie jest tą, za którą się podaje i może udzielać nawet poufnych informacji bez pytań o nazwisko rodowe matki klienta.
Jeśli technika ta sprawdzi się, może się okazać, że już niedługo upowszechni się na cały niemal rynek usługowy. Chodzi tu nie tylko o świat finansów, czyli banki, firmy pożyczkowe, kantory, itd., ale też np. dostawca telewizji czy internetu oraz operator telefonii komórkowej. Jak zapowiada Barclays, pełna identyfikacja trwa od 10 do 90 sekund.